Polska debata intelektualna znajduje się w stanie nierównowagi. Pochłonięta przez sprawy ściśle bieżące, nie potrafi stawiać pytań o przyszłość. Zaabsorbowana przez teraźniejszość, nie umie wyzwolić się z ideologicznych złudzeń. Zadaniem Instytutu Zamoyskiego będzie zwalczanie tej bezradności, przywracanie właściwej miary w ocenie zjawisk politycznych, gospodarczych i społecznych. Będziemy trzymać się z dala od tego, co sensacyjne w aktualności, unikać jej absurdalnych sporów i arbitralnych rozstrzygnięć. Nie zamierzamy budować systemów, lecz szukać argumentów, które zmienią sposób, w jaki elity myślą o przyszłości. Naszym celem jest stworzenie narzędzi poznawczych, z których skorzystają ci wszyscy, którzy odczuwają potrzebę odnowy Polski i Europy.
Stawiamy sobie ambitne zadanie: burzyć mury ideologiczne, którymi odgrodzono najciekawsze myśli. Kategorie taka jak „prawica” czy „lewica” są dla nas bez znaczenia – niech służą innym za wymówki dla braku intelektualnej i politycznej odwagi. My mamy jej dość, aby podążać ku wnioskom, które są nieoczywiste: że technologia to siła, która pozwoli ocalić to, co w przeszłości najcenniejsze; że ekologia nie musi być przeciwna rozwojowi, lecz może stanowić nowoczesną troskę o naturalne dziedzictwo i los tych, którzy nadejdą po nas; że Europa to nie koalicja marazmu i sklerotycznej biurokracji, lecz twórcza cywilizacja, która najlepsze ma nadal przed sobą.
Nasz cel wymaga przedarcia się przez poznawcze szańce. Trzeba je przekroczyć, inaczej nie dotrzemy do tego, co dobre, skuteczne i konieczne. Ani Polska, ani Europa nie przetrwają w ideologicznych twierdzach. Ich szansą są tylko te idee, które tworzą warunki możliwości dla polityki długiej formy niezależnej od kursu sondaży i istotniejszej od partyjnych sloganów.
Nasz cel wymaga również pokonania czegoś, co nazwałbym „anty-teoriami”. Instytucje stały się bardzo skuteczne w ich wymyślaniu, to jest w budowaniu złożonych uzasadnień, czemu wielkie przedsięwzięcia nie mogą się udać i dlaczego nie warto realizować wielkich ambicji. Instytut Zamoyskiego chce przyczynić się do stworzenia teorii Polski i Europy, a więc idei, która uzasadni, czemu warto dokonać czegoś wielkiego i czemu musi się to udać.
Nasza cywilizacja sprowadziła na siebie paraliż woli. Sama jest sobie winna, bo odrzuciła przyszłość jako coś, co od niej nie zależy. Jeśli jutro nie jawi się jako katastrofa, to albo przybiera postać prostej kontynuacji – więcej tego samego – albo kształt niewiadomej, której nie da się przeniknąć. To nastawienie nie stanowi wyniku praw historycznych, ani wyroku losu, a raczej przejaw naszej intelektualnej i moralnej kondycji. Ideał Europy, w imię którego pracuje Instytut Zamoyskiego, to cywilizacja, która wierzy w przyszłość. Nie chodzi tu o mglistą przyszłość, nieokreślony optymizm, który byłby tylko zwierciadlanym odbiciem otaczającego nas nieokreślonego pesymizmu. Chodzi o wielkie, precyzyjne cele. Duch Europy to właśnie ten konkretny optymizm, pozytywistyczna wizja, która towarzyszyła wielkim wynalazcom, twórcom i odkrywcom. To myślenie i tę odwagę należy zastosować do każdego obszaru naszego życia umysłowego, instytucjonalnego, gospodarczego i technologicznego.
Aby Polska i Europa stały się bardziej odporne na zmienne warunki historyczne i aby stworzyły nowe szanse swoim mieszkańcom, musimy nauczyć się odwagi. Aby wydostać się z intelektualnej, ekonomicznej, kulturowej i technologicznej stagnacji, należy zwiększyć naszą tolerancję na ryzyko. Instytut Zamoyskiego chce przedstawiać nieszablonowe wizje, które, jak wierzymy, doprowadzą do wyłonienia się ideału i konkretnego obrazu przyszłości, którą warto ziścić.
Patronem podejmowanego przez nas wysiłku jest kanclerz Jan Zamoyski. Oznacza to, że opowiadamy się po stronie silnych instytucji, a nie po stronie partyjnych egoizmów; że wierzymy, iż inteligentne rozwiązania i odważne reformy są ważniejsze od nastrojów medialnych, a dalekosiężna strategia musi przezwyciężyć polską anarchię.
Oryginalna, nieortodoksyjna myśl została usunięta z obiegu europejskiego i polskiego życia umysłowego. Wielu traktuje to jako oznakę postępu; my widzimy w tym symptom dekadencji. Chcemy stawiać pytania, których nie zadaje się w sondażach. Zależy nam na odpowiedziach, które wprowadzą nas w przyszłość.